Zainteresowanie tej pracy należy się z paru względów: jej niewątpliwej urody, samego autora, oraz relacjach jej z kontekstem historyczno-kulturowym.
Walerian Borowczyk. Z cyklu "Nowa Huta": Młody murarz w niedzielę
Zacznę od skrótowego przedstawienia autora. Walerian Borowczyk (1923 Kwilicz - 2006 Paryż) należy do pokolenia artystów, które wchodziło w pole sztuki w okresie panującego socrealizmu (z tego czasu pochodzi omawiana praca). Studiował malarstwo i grafikę na Krakowskiej ASP, już na studiach rozpoczął pracę nad filmami animowanymi. Jako rysownik współpracował z Nową Kulturą i satyrycznymi Szpilkami. Na początku lat 50. wraz z Janem Tarasinem wydali album rysunków satyrycznych i obydwaj podjęli graficzną próbę sportretowania Nowej Huty. Grafiki nowohuckie prezentują pewne wspólne dążenia artystów i skupienie ich na błahych objawach codzienności. Projektował także plakty filmowe i teatralne.Walerian Borowczyk, plakat do filmy Sąd Boży
(To przypadek, a nie jakaś moja fiksacja na filmowców, ale) tak jak bohater poprzedniego wpisu Borowczyk znany jest głównie jako filmowiec, jego animowane filmy krótkometrażowe uważane są za arcydzieła gatunku, zaś pełnometrażowe soft-erotyczne za kultowe, to dzięki nim we Francji zyskał sobie przydomek "Boro". Szerszej publiczności polskiej dał się poznać jako autor skandalizujących Dziejów grzechu wg. Żeromskiego.
Przejdźmy teraz do grafiki.
Jest to czarno-biała, całkiem spora 35 x 25 cm litografia. Widzimy na niej przedstawionego en face młodego mężczyznę (chłopaka) ujętego w znacznym przybliżeniu. Postać zajmuje ok. 3/4 płyty, resztę artysta pozostawił czystą. Jak informuje nas tytuł przedstawiona postać to młody (ok. 20 lat), nowohucki robotnik, sportretowany przez artystę w dniu wolnym od pracy. Ubrany jest odświętnie ma na sobie ciemną koszulę, białą kamizelkę i marynarkę, szyku dodaje sobie lekko zaciągniętym na czoło kapeluszem i palonym w fifce papierosem. Mimo, że nie widzimy jego oczu - pada na nie cień rzucany przez rondo kapelusza - zdaje się nam, że chłopak właśnie patrzy na nas, śmiało, może nawet nieco bezczelnie. Jego młodzieńcza twarz nie wyraża szczególnego napięcia, raczej jest w jakiś sposób uwodzicielska, tak jakby ów młodzieniec szedł zaraz na potańcówkę lub randkę. Młodzieniec jest raczej typem efeba niż robociarza-stachanowca. Charakteryzuje go dbałość o swój wygląd, jest modnie ubrany, starannie ogolony, a kapelusz wyprofilowany jest tak, by zadać mu pewnego szyku, możemy powiedzieć, że nasz bohater jest swoistym robotniczym dandysem. Proletariackość stylu zdradza nonszalancko palony papieros w fifce, ale nie tylko, mówi nam o tym całość, z tymże by ją wykazać musiałbym przeprowadzić żmudną i nudną analizę, zdaję się tedy na nieśmiertelną kategorię non so che.
Litografia ujmuje widza swoją urodą, na którą składają się dwa elementy. Pierwszy to estetyczna atrakcyjność modela, którą już opisałem, drugim jest kwestia rozwiązań formalnych, które stosuje autor. Grafika urzeka mnie pewną lekkością i prostotą. Lekkość osiąga dzięki kompozycji, doborowi modela, ale także pewnej malarskości w operowaniu plamą i nieprzeładowaniu obrazu szczegółami, które owszem pojawiają się w obrazie, lecz są tylko zasygnalizowane, przez dorbne bliki bieli. Borowczyk do maksimum wykorzystuje możliwości jakie stwarza litografia w grze światła i cienia, przy czym warto podkreślić robi to z niezwykłą starannością i jest do facto jedyny środek jakim operuje budując obraz. Rozmyślnie wprowadził też przyciemnienie tła wychodzące zza ramion modela, wprowadza ten element, by zrównoważyć ciężar kompozycji, by ta "nie waliła się" do dołu. Całość sprawia wrażenie skończoności, a mimo tego praca zachowuje pewien szkicowy i ulotny charakter.
Młody murarz a socrealizm
Analizie formalnej poświęciłem tyle miejsca nie bez przyczyny, dostrzeżenie cech formalnych tej pracy, pozwoli nam dobrze przyjrzeć się skomplikowanym relacjom jakie zachodzą pomiędzy omawianą grafiką, a panującą wówczas doktryną artystyczną. Jak wspomniałem litografię tę cechuje staranność, lekkość i wykończenie. Toż to formalizm, najgorsza herezja względem doktryny, relikt gustów burżuazyjnych. Socrealizm nad formę skończoną i dopracowaną przedkładał niedokonczenie i wulgarność środków (wszak ważna jest idea a nie forma), postulowane były formy monumentalne, a nie lekkie; estetyczna atrakcyjność była potępiana jako burżuazyjna zaszłość. Nową sztukę (jak i całą kulturę wizualną) miała znamionować zunifikowana zgrzebność - zwyczajna brzydota. By się o tym przekonać wystarczy zerknąć do galerii sztuki nowoczesnej w MNW bądź też sięgnąć po Dziennik Tyrmanda, w którym wiele miejsca poświęca on panującej wówczas estetyce oficjalnej.
A jedank... mamy niewątpliwie do czynienia z dziełem socrealistycznym, którego słuszność została usankcjonowana przez nagrodzenie całego cyklu Państwową Nagrodą Narodową - w końcu taka nagroda to nie byle co. Z resztą nawet pod względem formalnym naszą grafikę możemy ostatecznie uznać jako socrealistyczny utwór. Murarz jest realistyczny? Jest. Lekkość i wrażenie szkicowości możemy określić jako "szkicową poetykę plastyki faktu", a poza tym niż forma, ważniejsza jest treść i ideowość. Tu mamy bowiem do czynienia z utworem socrealistycznie niemal doskonałym.
Przede wszystkim mamy NOWEGO CZŁOWIEKA, człowieka, który swoją egzystencją uwidacznia sukces sztandarowego dzieła Planu 6-letniego - Nowej Huty. Dzięki Borowczykowi jestesmy świadkami cywilizacyjnego skoku, widzimy właśnie przed sobą młodzieńca, który jest znakiem tej przemiany. Z przedwojennej Polski wiejskiej, niezelektryfikowanej, analfabetycznej, zapełnionej głodnymi i bezrobotnymi nieświadomej swej klasowości mieszkańcami, do Polski nowoczesnych i równych obywateli, wyedukowanych, świadomych swej przewodniej siły, aktywnie budujących Nowy ustrój i Nowy Wspaniały Świat. Ten chłopak jest znakiem przemiany - tu piszę już bez ironii, zapewne gdyby nie plan 6-letni i nie budowa Nowej Huty, on tak jak jego ojce siedziałby na wsi, w dzieciństwie pasł krowy, a później może załapałby się do jakiejś roboty. Zapewne byłby analfabetą. Teraz jest człowiekiem miasta, jest nowoczesny. Widzimy to, widzimy to w jego miejskim modnym ubraniu, w gestach i detalach podpatrzonych na filmach (papieros, kapelusz). W dzień Wolny od pracy idzie się zabawić, skorzystać z możliwości jakie daje mu młodość i pozycja społeczna… W świat młodego robotnika, wchodzimy także przez kolejną grafikę z cyklu Stół w hotelu robotniczym mamy na nim przedmioty najbliższe: zegarek naręczny (gdzie jego ojciec mógł pomarzyć o zegarku), wędlina (z tym przed wojną też było krucho), butelka piwa (jedna, a nie jak w zdegenerowanym świecie z lat 30. Linkego setki butelek), papierosy. Skromnie, acz nie nędznie, czysto, prosto, schludnie. Borowczyk pokazuje sukces nowego państwa – nowego porządku w osiem lat po wojnie.
Walerian Borowczyk, Stół w hotelu robotniczym
[Pomińmy kwestię prawdy w samym obrazie i prawdopodobieństwa wystąpienia takiego obrazu w Nowej Hucie, wszak już Ważyk w Poemacie…. Umówmy się, że leży ona gdzieś pomiędzy cyklem Borowczyka, a Poematem ważykowskim.]
To, co pociąga mnie w najlepszych artystycznie dziełach socrealizmu (tak istnieją takie: Postacie Fangora, 3 x TAK Wróblewskiego, gross wierszy Gałczyńskiego) to istniejąca w nich sprzeczność i destruktywność wobec założeń (czy zawsze mimowolna?). Otóż te niemal idealne utwory socrealistyczne, które de facto jako najlepsze konstytuowały gatunek, mogły stanowić za jego paradygmat, jednocześnie anihilowały nie tylko sam socrealizm, ale także cały system, który miały obrazować. Obnażały jego niemożliwość, głupotę, prostackość… Czy mam rację?
Powróćmy na moment do litografii, czy przedstawiony na niej młody, modny chłopak jest ucieleśnieniem ideowego człowieka komunistycznego? Mam wątpliwości. Brak w nim jakichkolwiek cech dystynktywnych, które miałyby świadczyć o jego słusznej postawie, czy widzimy go na zebraniu ZMP? A może właśnie się tam wybiera? Na stole w hotelu robotniczym nie odnajdujemy ani legitymacji partyjnej, ani Historii WKP(b). Przedstawiony jest w niedzielę, też źle (choć przynajmniej w tym stroju z papierosem nie idzie do kościoła), bowiem w niedzielę nie jest on w pracy i nie ma obowiązku uczestniczenia w masówkach. Jego ubranie też nie takie, gdzie jest oliwkowa koszula z czerwonym krawatem? Nie ma zamiast tego widzimy młodzieńca ubranego z pietyzmem według kosmopolitycznej mody (ba! może nawet ubrania te i kapelusz ma zdobyte na ciuchach?) Jego włosy też są zbyt długie, jak na prawomyślnego ZMPowca. W ogóle mamy do czynienia z jakimś niepewnym elementem, bezideowym indywiduum, któremu bliżej jest do Jamesa Dean’a niż do tych, którzy hartowali stal (nota bene pewną uniwersalność owego lekko łobuzerskiego sznytu, z który spotykamy po dwóch stronach żelaznej kurtyny). Młody murarz zdaje się być człowiekiem Wolnym, wymyka się spod ideologii i bliżej mu do współczesnego konsumenta, niż budowniczego świata. I właśnie dlatego praca ta mnie tak urzeka… no, a poza tym jest wyjątkowej urody.
Tu więcej prac Borowczyka
W. Borowczyk Czołg pokoju z cyklu "Nowa Huta"
W. Borowczyk, Zmienia się krajobraz z cyklu "Nowa Huta"
W. Borowczyk, Truman z cyklu: "Portrety" 1952
W. Borowczyk Pius XII z cyklu: "Portrety" 1952
http://www.youtube.com/watch?v=Xb_vQKl5RL0 Borowczyk & Lenica Sztandar Młodych
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz